sobota, 12 kwietnia 2014

Enoshima ♥ (Pocztówki z wakacji)

W połowie kwietnia wybraliśmy się z M. na maleńką górzystą wyspę o nazwie Enoshima - 2h drogi pociągiem z Tokio. Chociaż pochmurna plaża była praktycznie bezludna, z wyspy, na którą prowadził szeroki pomost, dochodził gwar tłumnie zjeżdżających się japońskich turystów. Mimo, iż wyspa jest naprawdę niewielka mieszczą się na niej liczne świątynie poświęcone buddyjskiej bogini Benten (patronki literatury, muzyki, bogactwa i kobiecości), która wyłoniła się z oceanu i stworzyła wyspę:) Jak głosi legenda, smok morski dręczył wyspę dopóki bogini go nie poślubiła (stąd wszechobecny motyw smoka). Wspinaczkę do licznych świątyń można zastąpić płatnym wjazdem ruchomymi schodami - wersja dla leniwych. 

Sama plaża napawała nieco strachem ze względu stadnie krążące nad naszymi głowami kanie czarne. Obrazek trochę jak z filmów Hitchcocka. Kania, z rodziny jastrzębiowatych, jest najpopularniejszym ptakiem drapieżnym w Japonii. Ptaki te bez najmniejszych oporów siadają w odległości nawet kilku metrów od ludzi. Na widok mojego pięknego soczystego jabłka (które tutaj kosztuje majątek:) kania w mgnieniu oka pojawiła się nade mną wyrywając mi jabłko z dłoni. Podobna sytuacja przydarzyła mi się w zeszłym tygodniu w Kamakurze, gdzie w środku miasta kania wyrwała mi z ręki onigiri. Moja mina w obu sytuacjach - bezcenna:) Wyciągnęłam wnioski i przynajmniej w japońskich portach nie będę spożywała pokarmów na zewnątrz!

Nasze wspomnienia z Enoshimy, tym razem głównie zza mojego obiektywu.  







Nasz filmik - Skrzydlaci prześladowcy 2:)




Towarzysze naszej pociągowej wyprawy - 
dziadek (na oko 75 lat) - sam na wycieczce z trójką wnuków:)












Piękna japońska młodzież:)






Jedyny plażowicz z prawdziwego zdarzenia:)


































































Na sam koniec Enoshimska samojebka:)


2 komentarze: