sobota, 4 stycznia 2014

Harajuku, fukubukuro - czyli japoński zakupowy szał

W sobotę wybraliśmy się do Harajuku - dzielnicy położonej pomiędzy dwoma największymi stacjami Tokyo: Shinjuku i Shibują (stacja Shinjuku swoją drogą obsługuje największą liczbę pasażerów na świecie - ok. 3 mln dziennie). Wracając do Harajuku - jest to mekka młodych ludzi. W sieci krąży wiele zdjęć ukazujących młodych Japończyków w ekstrawaganckich strojach - to właśnie tu - w weekendy - dają wyraz swojej tęsknocie za indywidualizmem i zrzucają nudne szkolne mundurki. Zdjęcia z internetu możecie zobaczyć TUTAJ. Na podstawie tych i podobnych zdjęć krążących w sieci można by pomyśleć, że CAŁE Tokyo to jedna wielka manga, anime, hello kitty itp. (w Polsce mamy disco polo, więc na pewno WSZYSCY Polacy słuchają disco polo ;) Byliśmy w Harajuku tylko raz, więc trudno stwierdzić jak się tu sprawy mają w każdy weekend. Fakt jest faktem, że było trochę kolorowo, za to baaaaaardzo zakupowo. Pierwsze dni stycznia to największe wyprzedaże i fenomen znany bliżej jako "szczęśliwe torby", czyli fukubukuro. Więcej w tym temacie TUTAJ. Kolejki do sklepów były niemiłosierne. Wszyscy chcieli nabyć fukubukuro ukochanych brandów. Założę się, że w Polsce producenci uraczyliby klientów niesprzedanymi ubraniami ze starych kolekcji, a nie produktami o 3x wyższej wartości. Zakupowe szaleństwo to nie nasza bajka, więc nie kupiliśmy nic :) Potraktowaliśmy wizytę w Harajuku jako osobliwy kilkugodzinny spacer. Relacja poniżej.


Kto znajdzie Kasię?


Tłum na najpopularniejszej ulicy Harajuku - Takeshita (竹下通り)











Nie zabrakło nawet Simpsonów! Nie mogłam się powstrzymać ;)


Ubranka dla zwierzaków po kilkaset złotych. M. już stał przy kasie z ubrankiem tygryska dla Chiluchy. Radość w oczach męża - bezcenna. Niemniej jednak -z bólem serca - mniej rozrzutna żona sprowadziła go na ziemię ;)


Tokijskie zwierzaki są przekochane. Zobaczcie sami :)






Na relaksie ;)




Przypałętał się nawet mały niedźwiadek


W tłumie wypatrzyliśmy też kimono. 





A tłum wyglądał tak:


Urzekł nas sklep Ralpha Laurena


Nadszedł czas na przyzwoitą dawkę kalorii. Poniżej dania na wystawie w wersji plastikowej. Stale się tym fenomenem zachwycamy. Wyglądają identycznie jak te podane na talerzu.


A na koniec Okonomiyaki. Już drugi raz je zamówiliśmy i za każdym razem pożeramy natychmiast - zapominając o zdjęciu :( Musicie nam uwierzyć na słowo, że wyglądały i smakowały bosko! Chłopaki na skarpetkach, bo w tej knajpce ściąga się obuwie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz