niedziela, 2 lutego 2014

Kitsune - czyli wszechobecne lisy

Na początku lutego (jeszcze przed tutejszą "epoką lodowcową") w niedzielne południe wybraliśmy się z M. na wycieczkę rowerową po naszej okolicy. Trafiliśmy do małej buddyjskiej świątyni o nazwie Gokokuji. Jest to urocza, choć mniej znana świątynia, jedna z nielicznych świątyń w Tokio, która przetrwała bombardowanie z czasu II wojny światowej i wielkie trzęsienie ziemi w Kanto (podczas trzęsienie ziemi w 1923r. zginęło 142 807 osób, zniszczeniu uległo 2/3 Tokio i niemal cała Jokohama). 

Świątynia jest aktualnie w remoncie i musi wyglądać o niebo lepiej wiosną, gdy tutejsza przyroda budzi się do życia. Niemniej jednak, jest coś magicznego w japońskich świątyniach. Wepchnięte niejako w betonowy tokijski krajobraz niosą absolutne wyciszenie i przyjemne uczucie wewnętrznego spokoju. Drewniana brama przenosi nas w inny świat. Nie ma tłumów, ani odgłosów miasta. Czasami słychać modły mnichów lub uderzenia w bęben, ale melodie te nie zaburzają wszechogarniającej ciszy – nawet w samym sercu Tokio. W porze lunchu, sporo pracowników wybiera się do pobliskich świątyń, by choć przez chwilę pomodlić się, złożyć ofiarę.

Przebywając w japońskich świątyniach i chramach nie sposób nie zauważyć posągów lisów. Lis, czyli kitsune, jest jednym z najważniejszych zwierząt w mitologii japońskiej. Inteligentny i sprytny, posiada magiczne moce i może przybierać postać ludzką. Lisy zenko są pośrednikami pomiędzy ludźmi a jednym z najważniejszych bóstw - Inari – bóstwem płodności, ryżu, czy rolnictwa. Mówi się, że przynajmniej 1/3 świątyń w Japonii poświęcona jest Inari (jest on/ona popularnym bóstwem zarówno w wierzeniach szintoistycznych, jak i buddyjskich). Wysłannikom Inari składa się ofiary np. z ryżu lub kwiatów, prosząc o opiekę. Większość lisów (jak i innych posągów) przykrywana jest czerwonymi pelerynkami, czapeczkami i sweterkami, co wygląda uroczo. Więcej zdjęć lisów już wkrótce w kolejnych postach :)







Kota tanio sprzedam ;)







































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz