sobota, 1 lutego 2014

Sumo

Dzięki couchsurfingowi zdobyliśmy darmowe bilety na sobotni turniej sumo (01.02). Impreza odbywała się w słynnej hali Ryogoku Kokugikan z okazji zakończenia kariery znanego zapaśnika. Ceny biletów na turnieje Sumo zaczynają się od 150 zł od osoby za miejsca w ostatnich rzędach... Sumo określa się mianem kwintesencji Japonii. Jest nie tyle sportem, co naszpikowanym rytuałami widowiskiem. Zasady są proste - przegrywa zapaśnik wypchnięty z ringu lub zmuszony do dotknięcia ziemi inną częścią ciała niż stopy. Gdyby chodziło o emocje sportowe - pewnie wyszlibyśmy znudzeni. Jednak samo przedstawienie - przesiąknięte tradycją samurajów i szintoizmem - było niezwykle emocjonujące. Obok nas siedziały zarówno dzieci, jak i osoby starsze. Kobiety i mężczyźni. Impreza rozpoczęła się od wspólnego śpiewu zawodników, co nadało jej odpowiednią rangę od samego początku. Następnie odbywały się walki mające na celu rozruszanie publiki. Tak więc wygłupiało się 2 zapaśników, po czym jeden przyprowadził małego chłopca, który miał go pokonać. Babcia obok nas krzyczała 'kawaii desne', co oznacza, że mała chudzinka wyglądała przesłodko przy zawodniku o wadze na oko 160 kg. Przed prawdziwą walką mogliśmy zaobserwować następujące czynności: zawodnicy klaskali najpierw w obie dłoni i tupali (podobno odpędzając złe duchy), następnie każdy wypił z drewnianej chochli odrobinę wody. Zawodnicy weszli z powrotem na pokryty gliną i piaskiem ring i ukucnęli na białych liniach. Kolejne klaśnięcie w dłonie, po czym zawodnicy wrócili na swoją część ringu po garść soli, którą rozsypali na arenę, ostatecznie przygotowując się do starcia. Nad prawidłowym przebiegiem walki czuwał ubrany w tradycyjny strój 'gość' z wachlarzem w ręku. Po kilu starciach odbyło się oficjalne zakończenie kariery naszego zapaśnika, podczas którego ważne osoby wchodziły na ring i obcinały dosłownie po jednym ze związanych w samurajskim stylu w specjalny kok na czubku głowy włosów. Cała ceremonia trwała ponad 1,5h, gdyż pojawiło się wiele znanych osobistości. Niestety przedstawicielki płci pięknej nie mogły wejść na ring i nasz bohater musiał zejść ze sceny, by te obcięły mu kosmyki włosów... Mimo, że sumo stało się popularne już w VIII wieku, kobiety nie mogły nawet oglądać zawodów do 1909 roku. Zapominając na chwilę o tym przykrym fakcie, w czasie turnieju poczuliśmy, że naprawdę fajnie być w Japonii i stać się na chwilę jej częścią :) Tym bardziej, że odbyłam pierwszą 'poważną' rozmowę w języku japońskim z ośmioletnią Moe (nie mogłam się tym faktem nie podzielić, bo chyba to ucieszyło mnie tego dnia najbardziej :):):)

































































































































3 komentarze:

  1. SUGOI!
    Kasieńko, gratuluję z całego serca pierwszej rozmowy! no i w ogóle super relacja z sumo - bardzo ciekawie to opisałaś! ten mały dzieciak na ringu faktycznie kawaii:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Arigato Zo!!! Zapomniałam dodać, że dziewczynka w minutę zrobiła nam serduszka z origami - te ze zdjęcia:) Było przednio :)

    OdpowiedzUsuń